A miało być tak pięknie! Tylko amonity i my
Znacie to? Nos w ziemię i intensywne poszukiwania 🙂 To takie moje trochę zboczenie zawodowe, jeszcze będąc na studiach wyjeżdżaliśmy czasem na Jurę, do kamieniołomów i szukaliśmy różnych skamieniałości. Do dziś mi to zostało i jak widzę kamieniołomy wapienne, od razu zapala się lamka – amonity, belemnity i tak dalej 🙂 Zaraziłam tym moje dzieci i teraz jak mamy okazję, to lubimy pogrzebać w wapieniach, w poszukiwaniu charakterystycznych odbić ślimakowych.
Tak było wczoraj, wybraliśmy się do kamieniołomu Bzów w Zawierciu koło Ogrodzieńca i jakoś najpierw wcale o tym nie myślałam, ale już w czasie dojścia przez pola, od strony Bzowa i czerwonego Jurajskiego Rowerowego Szlaku Orlich Gniazd, widzę sporo potrzaskanych, białych kamieni na ścieżce. No to mówię do dziewczyn, patrzcie pod nogi, bo mogą się pojawić skamieniałości. Nie trzeba było długo czekać i znalazła się pierwsza, druga, a gdy zeszliśmy pod skarpę kamienną, to po prostu ilość odbić i samych amonitów nas zszokowała 🙂 Jeszcze tyle nigdy nie spotkaliśmy!
Przykra niespodzianka w domu
No i tak nam się podobała ta wycieczka do kamieniołomu, gdzie dosłownie co krok schylaliśmy się po nowy amonit. Tutaj też widziałam wczoraj największe amonity jak dotąd, nawet takie 20-centrymetrowe. Spacer był bardzo fajny i przyjemny, totalnie bez ludzi i już sobie obiecaliśmy, że będziemy tu częściej przyjeżdżać na poszukiwania. Niestety radość przyćmiły mi informacje, które przeczytałam później już w domu, gdy siadłam do opisywania wycieczki.
Ogromny teren nieczynnego kamieniołomu w Bzowie po likwidacji cementowni miał zostać zrekultywowany i przeznaczony na tereny parkowe. Niestety ta rekultywacja odbiła się głośnym i niemiłym echem. Zgodnie z zezwoleniem do kamieniołomu w Bzowie miały trafiać bezpieczne dla środowiska odpady służące rekultywacji i formowaniu rzeźby terenu. Wkrótce jednak zaczęto przywozić niedozwolone i niebezpieczne odpady. Choć zezwolenie zostało cofnięte, przez kolejne lata nadal trafiały do kamieniołomu śmierdzące odpady, w tym fluorek wapnia, który może być niebezpieczny dla zdrowia. Miało to miejsce w latach 2007-2010.
Cała sprawa dość mocno mnie poruszyła, tym bardziej że Jura jest mi bliska, podobnie jak sama idea ekologii i rekultywacji terenów zmienionych przez człowieka. Chciałoby się wiedzieć, że teren ten jest bezpieczny, bo że jest miły dla oka, to już wiem. Jeśli wiesz coś pewnego w tej sprawie, pisz w komentarzu.