
Dawna kopalnia Bibiela, czyli nasza śląska kopalnia Babina w skali mikro
Jak to mówią las w głowie układa, więc od czasu do czasu, chyba częściej niż u innych, czuję potrzebę ruszyć do lasu, byle z domu, byle do miejsca spokoju, z dala od trudów dnia codziennego. Na mnie wycieczki w miejsca odludne działają jak miód na serce, to reset przywracający równowagę 🙂 Polecam każdemu! No więc już wiadomo, że kierunek las, ale mieszkamy niemal w lesie, więc konkretnie gdzie?
Zalana Kopalnia Bibiela
I tu przypominam sobie, że niedaleko nas, w lesie zagubiona jest gdzieś zalana kopalnia. To dawna Kopalnia Bibiela z rudami żelaza niegdyś tak bogatymi, że była najwydajniejszą kopalnią w Europie. No to cel już mamy, więc ruszamy!
Wstyd się przyznać, bo to naprawdę blisko nas, niespełna 15 km, a jeszcze nigdy tam nie byliśmy. No ale jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Jako, że to w lesie zagubione, najlepiej byłoby rowerem, ale to w sobotę nie wchodziło w grę, po pierwsze chcieliśmy wziąć psa, a dodatkowo jeszcze w marcu za zimno, a przy naszej ekipie, z 1,5 roczną Amelią to byłaby wyprawa na cały dzień 🙂
Dojazd do Kopalni Bibiela
No więc auto, ale gdzie najlepiej je zostawić i ile trzeba będzie iść? Poczytałam trochę w necie i wyszło mi, że najlepiej uderzać z Miasteczka Śląskiego, z ulicy Szyndros. Ostatecznie maksymalnie spod Leśnego Zacisza, ponad 3 km pieszo przez las. No i na tym stanęło i dalej nie dało rady samochodem, bo szlabanik nas zatrzymał. Więc bierzemy nosidło i ruszamy w drogę. Fajnie byłoby mieć rowerki teraz 🙂 Prowadzi lasem żółty szlak rowerowy Leśno Rajza – turystom spoza Górnego Śląska tłumaczę – Leśna Podróż. Już nieraz tym szlakiem po okolicy rowerkiem jeździliśmy, ale nie na tym fragmencie. Trochę było zabawy z Amelią po drodze, bo się w domu już wyspała, więc raz w nosidle u taty, raz u mamy, raz z przodu, raz na plecach, no to znów na nóżkach, na rękach no i tak nam droga zeszła 🙂
Jak już podchodziliśmy pod teren zalanej kopalni, to pojawiły się inne ścieżki z możliwością dojścia, a i chyba nawet dojazdu, chyba z Bibieli Imielów, to będzie gdzieś chyba niecałe 2 km, ale to musimy następnym razem sprawdzić, najlepiej na rowerkach. No bo od razu rodzince zapowiedziałam, że będą kolejne razy w to miejsce 🙂
Tunel i kolorowe jeziorka
Przy wejściu na teren dawnej kopalni Bibiela stoi tablica informacyjna z historią tego miejca oraz tablica informująca, że to Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy Pasieki. O historii Kopalni poczytać możesz tutaj. Pierwsze kroki prowadzą nas do fajnych tunelów, które już znałam ze zdjęć innych turystów. Moi chcieli przejść koło nich obojętnie, ale nie da rady, to taki mały labirynt, w którym można trochę pobuszować, pies ma frajdę, Amelia potyka się przez nierówności terenu, jest fajnie, dziko i fajnie 🙂 Zaraz kawałek dalej przez drzewa dostrzegamy jeziorko, śliczne, granatowe, no i jest górka, na którą można się wspiąć. Tutaj spotykamy pierwszych turystów, ale niewielu, bo w ilości 4. I tak praktycznie zostało do końca, jeszcze ktoś nam mignął z psem w dalszej odległości, za drzewami. To idealny spacer dla Negry, uwielbia las, za to nie spisuje się przy spotkaniach z innymi psami 🙂
Zawsze w ruchu
Za pierwszym jeziorkiem dosłownie po chwili dochodzimy do kolejnego, w pięknej barwie zieleni. To najbardziej urokliwe jeziorko, z ławami na brzegu, cudne miejsce na letni, rodzinny piknik. Myślę, że następnym razem, dziś tylko rekonesans! No i kawałek dalej jeszcze jedno, największe jezioro, w dole, a my idziemy górą i podziwiamy jego piękno w słonecznej poświacie. Chętnie spędziłabym tu dłuższą chwilę, ale przy dzieciach to taki zwykle rozgardiasz wycieczkowy panuje, a do tego Amelia jeszcze nie znosi przestojów i najlepiej ciągle w drodze, inaczej zaczyna swój marudzący wywód 🙂
No więc pykam na szybko te wszystkie zdjęcia, raz komórką, raz aparatem, rozdwojenia jaźni można dostać, lecę za rodziną i cieszę się, że przynajmniej nie muszę w tym momencie jeszcze dziecka pod pachą tachać 😉 No i tak to jakoś się złożyło, że wyszliśmy z terenu kopalni, znów na leśny dukt. Tym razem już bez aparatu, ze śpiewem na ustach, z grą „Zgadnij jakie zwierzę mam na myśli” (Łukasza zwierzęciem było ciasto) dość szybko docieramy do auta, choć droga nie jest taka znów króciutka, nogi nas bolą, z wielką radością witamy szlabanik i nasze auto za nim 🙂 Nie muszę mówić, że padło sporo pytań „a daleko jeszcze?” 🙂
Atrakcje w okolicy
Następnym razem pewnie pojedziemy na rowerkach, ale wtedy poruszanie się po samym terenie dawnej kopalni będzie już trochę utrudnione, bo tam nie ma miejscami tak wyraźnych, szerokich ścieżek, no i jest znacznie bardziej urozmaicona rzeźba terenu – górki, dołki i te sprawy 🙂 Ale jak ktoś lubi las, to polecam gorąco, tym bardziej że poza fajnym lasem są dodatkowe atrakcje w postaci barwnych jeziorek. A lasu Ci tu nie braknie, dookoła sporo go niemal w każdym kierunku, na pewno warto też zahaczyć o Zalew Zielona w Kaletach (na północy) albo Zalew Nakło Chechło na południu. W Miasteczku Śląskim natomiast czeka ładny drewniany kościółek.

